8.06.2011

Pięknie zaczynasz…

Ona jedzie autobusem, zamyślona, nieobecna.
Tysiące myśli kłębią się w  jej głowie. Deliberuje o wszystkich problemach świata.
Dopóki siedziała w domu na dupie i nie miała czasu, żeby się po niej podrapać, nie czytała prasy ni książek. Myślała tylko o dzieciach, przetrwaniu (Jezu czy ten wyraz pisze się przez F czy przez W?), nie docierało do niej jak świat jest skomplikowany, że problemy ludzi na całym świecie przerastają jej wyobrażenie o różnorodności i poziomach cierpienia.
W miesiąc przeczytała pięć książek, mniej lub bardziej ambitnych pisarzy, ale każda poruszająca inną tematykę i osadzona w innych realiach. Nieomal zjadła oczami trzynaście zaległych ulubionych miesięczników bez obrazków, chłonąc teksty jak maślane bułeczki.
I dopadło ją…
Różnorodność poruszanych wątków, wielość trącanych strun w duszy spowodowała, że głowa wpadła w swoisty rezonans doznań. Teraz myśli i ból istnienia oplątują ją jak dzikie pnącze.

Co to oznacza, że ma się oswajać ze śmiercią mając 30+ lat? Wcześniej nie musiała, nie myślała, nie chciała?

Dlaczego wcześniej nie pomyślała, że dieta jej dziadków, rodziców i jej samej w dziecięctwie i obecnie wpływa na genetykę i mutacje DNA jej dzieci? Wiedziała, ale mało ją to obchodziło? Nie dopuszczała do siebie informacji, że coś od niej zależy, że zmiany należy zaczynać od siebie a nie zwalać winę na geny?

Kto do cholery wymyślił niewolnictwo?

Czy powinna się zoperować i stać się piękniejsza, lepszaaa…? Dla kogo, dlaczego?

Od dzisiaj nie będzie krzyczeć w ataku złości, zen! Aaacha! To co wtedy ze złością się stanie? Złość zostanie wchłonięta do środka, żeby przy byle okazji objawić się w postaci zapalenia jajnika, zatok, albo podwyższonego poziomu Helicobacter pylori. W najlepszym przypadku wyprodukuje opryszkę wargowo-nosową, sic!

Jest niezwykle tolerancyjna i otwarta na ludzi, dlaczego jest nietolerancyjna wobec własnych dzieci?

Dlaczego zawsze myśli w kontekście swojej egocentrycznej  MŁA? Może powinna się zaangażować w działalność charytatywną?

Może jej rodzice są jednak mądrzy (na pewno życiowo), a nie zaściankowi i otępiali jak myślała do tej pory? Może zacznie ich poważnie traktować i rozmawiać z nimi?

Dlaczego nie aktorzy, nie śpiewa, nie recytuje i deklamuje, wierszy nie pisze, nie robi zdjęć, nie rozwija talentów?

Pieniądze? Czy robić wszystko żeby je robić?

Umrze zanim znajdzie odpowiedź na wszystkie pytania…

Ależ to boli, no nie myślenie przecież, tylko problemy, heh. Za dużo jak na 20 minut jazdy zatłoczonym, śpiącym autobusem. Przystanek „Grabów” 07:28 – to tu przyjeżdża codziennie od poniedziałku do piątku.
– Przepuść mnie Ty pr…, br…, mrrr… – właściwie tylko pomyślała, bo udało jej się wyartykułować zbyt grzeczne jak na stan ducha – Przepraszam bardzo… – to wróci w opryszczce, teraz to wie na pewno.

Brak komentarzy: